Forum WSKG MTB Team Strona Główna WSKG MTB Team
Włocławskie Stowarzyszenie Kolarstwa Górskiego
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Zimowy maraton w Mrozach - 15.02.2009
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum WSKG MTB Team Strona Główna -> Mazovia MTB Marathon
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jacenty




Dołączył: 30 Wrz 2008
Posty: 460
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 5:06, 16 Lut 2009    Temat postu:

Kochani, bardzo proszę, już można zobaczyć "co tam się działo". Zdjęcia nieobrobione tak zwana "surówka", ale Ewa zawsze mi powtarza, że takie mają być. No to są.
[link widoczny dla zalogowanych]
Impreza naprawdę pierwsza klasa, warta większej reprezentacji.
Wiedzieliśmy, że Kasia zajmie dobre miejsce, ale tak nas zaskoczyła jak z daleka ją zobaczyliśmy, że aż się wzruszyliśmy.
Tomasz na pełnym luzie, spokojnie raczej dla ciekawości. Gdybym jechał, na pewno zrobiłbym to w identyczny sposób. Super impreza, bardzo dobra organizacja. Fajna atmosfera. Naprawdę godna polecenia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
artro219




Dołączył: 26 Paź 2007
Posty: 516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z domu :)

PostWysłany: Pon 6:34, 16 Lut 2009    Temat postu:

MOje gratulacje dla startujacych

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tomek




Dołączył: 24 Mar 2008
Posty: 339
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Włocławek

PostWysłany: Pon 16:11, 16 Lut 2009    Temat postu:

Mrozy 2009
Nie mam szczęścia do maratonów zimowych. W zeszłym roku rozchorowałem się w piątek przed maratonem. W tym roku w styczniu wszyscy się wycofali z wyjazdu, no i samemu oczywiście nie pojechałem. Teraz jakiś wirusik się mnie czepiał, na szczęście nie zdołał mnie rozłożyć. W piątek jeszcze zastanawiałem się czy jechać. W sobote poszedłem pobiegać i powolutku ale bez problemu przebiegłem swoje 6km i uznałem że się nadaję na martaton. Noc przed maratonem niestety miałem nieprzespaną. Rano byłem bardzo słaby i niewyspany. Jacek z Ewą przyjechali punktualnie 5:50. Brzuch miałem spięty i nic nie mogłem jeść. Na 28-siem kilometrów nie potrzebuję dużo energii, ale samopoczucie było słabe. Na szczęście atmosfera było miła i samochód Jacka komfortowy. Gdy dojechaliśmy nieżle sypało takim ciężkim kulkowatym śniegiem. Po wyjściu z samochodu tak mi było zimno że zastanawiałem się w duchu po co ja tu przyjechałem. Jacek z Ewą poszli nas zarejestrować. Przebraliśmy się. Zaczeliśmy sprawdzać i ustawiać rowery. Na rowerze czułem się dobrze choć coś było nie tak z napędem. Posprawdzałem trochę i machnąłem ręką, 28 km przejadę. Na start dojechało się się łatwo bo był niedaleko i śnieg był rozjeżdżony i przyczepność dobra. W szkole rzeczywiście było ciepło i nie trzeba było czekać na start na zewnątrz. Humorek po woli mi wracał. Gdy ruszyliśmy wszystko grało tylko podłoże okazało się bardzo śliskie, pierwszy zakręt z minimalną prędkością. Potem okazało się że wiele następnych pokonanych będzie jeszcze wolniej. Nawierzchnia po której jechaliśmy to idealnie czysty, biały, dobrze ubity śnieg. W bardzo wielu miejscach tak dobrze ubity że zachowywał się jak czysty lód. Gdy wyjechaliśmy z miasteczka ludzie mieli ogromne trudności z utrzymaniem równowagi. Padali grupowo. Nie chciałem na nikogo wpaść ani jechać koło kogokolwiek. Puszczałem więc wszystkich przed siebie, niech sobie jadą, ja popodziwiam scenerię. Było na prawdę pięknie. Niestety nawet z małą prędkością nie mogłem się za dużo rozglądać, trzeba było trzymać oczy na drodze albo wypadało się z trasy. Mijałem tych samych ludzi leżących na dupce, po czym w wyścigowej gorączce wyprzedzali mnie pędząc na łeb na szyję i po następnych stu metrach podziwiałem następne upadki. Widziałem ich więcej niż przez cały poprzedni sezon. Jechałem spokojnie nie wysilając się bo po prostu nie chciałem się przewracać. Od podpórek nie dało się uchronić. Co najmniej z 10 razy nogą. Raz rękoma, raz kolanem. Ale poza kończynami kontaktu z glebą nie zaliczyłem. Jechałem więc dumnie tłumacząc sobie że pewnie jestem jedynym który jedzie bez upadku. Jechało się komfortowo bo ani się nie spociłem ani nie było mi zimno. Ubrany byłem odpowiednio i to sprzyjało dobremu nastrojowi. Zupełnie się rozlużniłem ból brzucha minął chyba tuż za metą i cieszyłem się tylko niezwykłym maratonem. W połowie drogi była kładka przez rzeczkę. Dość orginalna oparta na dwóch solidnych balach, przekrzywiona na prawą stronę po której można było oprzeć się o mocną poręcz. W poprzeg były małe równe deseczki dość mocno przechylone ale wszystkie tak samo. Całość była stabilna i wcale nie niebezpieczna, ale pokonywać ją trzeba było bardzo po woli i przejazd rowerem niemożliwy. Po drugiej stronie czekał ciepły napój. Właściwie był tak gorący że nie dało się go pić. Wlałem więc do bidonu w którym była już wystudzona herbatka ze startu i tak sobie spokojnie popiłem bo chyba nikt nie pił z bidonu w czsie jazdy. Każdy chciał mieć obydwie ręce na kierownicy przez cały czas. Wkoło było jak w bajce. Świeży czysty śnieg i zróżnicowany las, pagórki, zakręty, bardzo estetycznie i ciekawie. Prawie wszystkie skrzyżowanie obstawione strażakami. A samochodów wcale nigdzie nie było widać. Chyba dróg asfaltowych wcale nie przecinaliśmy. Zero asfaltu, Arturowi by się podobało. Zresztą mi też się podobało bo było jak na ciekawej, trudnej technicznie wycieczce a nie na maratonie. Rower poza tylnią przerzutką działał dobrze, opony oczywiście była za śliskie, ale to chyba każdy tak uważał. Ci co mieli kolce mieli niesamowitą przewagę. Adam by górował tutaj. Chociaż mogłoby być krwawo. Jeden z młodocianych kaskaderów upadł tuż po wyprzedzeniu mnie i podłożył głowę tuż pod przednie koło. Myślałem że najadę mu na twarz. Nieiwele brakowało bo sterowanie raptowne niemożliwe. Podniósł się i widziałem go na glebie jeszcze ze trzy razy. Widziałem ambitną dziewczynę która leżała prawie na każdym zakręcie przy zjeżdzie. Faceta który wydawało się ani przez chwilę nie mógł złapać równowagi, cały czas dryfował z jednej strony trasy na drugą. Bujał się przy tym nieustannie i kręcił zawzięcie kierownicą. Strasznie trudny był do wyprzedzenia. Niestety niektórzy byli tak wolni że trzeba było ich wyprzedzać, co robiłem niezwykle niechętnie. Pod koniec jechałem już sam i bardzo mi się to podobało. Na długim prostym zjeździe nie było nikogo wkoło a nawierzchnia dośc równa dobrze ubita, pojechałem więc trochę szybciej, nie hamowałem jak zwykle na zjazdach, nadal dumny z siebie że zaliczam przejazd bez gleby spojrzałem na licznik 22-gi kilometr i 23 km/h to chyba maksymalna prędkość na tym maratonie.... i w tym momencie rower raptownie osunął się na prawo a ja łupnąłem lewym bokiem o twardą ale równą glebę. Niestety w pewnym sensie zostałem pokonany przez trasę, co prawda było to tylko dlatego że już byłem zbyt pewny siebie po przejechaniu tylu trudniejszych odcinków na szerokiej, równej drodze czułem że już mi nic nie grozi, życie zaskakuje nieustannie.
Niestety uderzyłem tą samą częścią uda co przy upadku w Zyrardowie i to zabolało. Ale żle nie było. Nie odczuwałem bólu przy dalszym pedałowaniu i okazało się że było tylko 2km do mety. Spokojnie w dobrym nastroju nadal zadowolony z siebie wjechałem na metę. Jacek przed metą robił zdjęcia. Fotografów było zresztą więcej na trasie niż na jakiejkolwiek innej Mazovii. Atmosfera niezwykła i bardziej kameralna chciaż ludzi było sporo więcej niż się spodziewałem. Sporo ponad 300 osób startowało. Szkoła była nie tylko ciepła, ale miała duża stołówkę i przestrzenne korytarze. Była podobno bardzo dobra grochówka. Niestety nie jest to zupka którą ja mogę zjeść, dostałem jednak dużą ciepłą kiełbaskę. Było pod dostatkiem chleba, smacznego smalcu z dodatkami, ogórków kiszonych i kawałków zimnej kiełbaski. Do tego gorąca herbatka. Organizacja lepsza niż na zwyklej Mazovii. Dekoracja na ogrzanej sali gimnastycznej z Kaśką oczywiście w roli głównej. Odkupiła to 8-mioma upadkami i lekko inwalidzkim krokiem po maratonie. Pocieszałem ją że 8 to i tak poniżej dzisiejszej przeciętnej. Przyjechała z czasem 20 minut lepszym ode mnie. Mam nadzieję zrewanżowac jej się w lecie Smile
Nasi działacze klubowi Ewa i Jacek opiekowali się nami jak gwiazdami co dodawało niezwykłości temu maratonowi. Było bardzo fajnie. Kto niebył niech żałuje, jest czego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
rendzik




Dołączył: 22 Mar 2008
Posty: 100
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gostynin

PostWysłany: Pon 22:59, 16 Lut 2009    Temat postu:

Kasiu ale ci słodzą Very Happy jeszcze się rozleniwisz, ja powiem inaczej Very Happy Wynik Dobry 3 minuty to nie dużo, ale jak bym miał patrzeć z perspektywy 28 km to dużo. 16 minut do zwycięzcy? ale znowu trzeba wrócić do Dystansu. Trenuj Trenuj Very Happy A sezon będzie twój Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewa




Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 866
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Włocławek

PostWysłany: Pon 23:20, 16 Lut 2009    Temat postu:

rendzik napisał:
Kasiu ale ci słodzą Very Happy jeszcze się rozleniwisz, ja powiem inaczej Very Happy Wynik Dobry 3 minuty to nie dużo, ale jak bym miał patrzeć z perspektywy 28 km to dużo. 16 minut do zwycięzcy? ale znowu trzeba wrócić do Dystansu. Trenuj Trenuj Very Happy A sezon będzie twój Smile


Z perspektywy "fotela" analiza jest łatwa;) Z perspektywy Kasi siniaków - zapewne nieco trudniejsza Wink Ale Kasia trenuj, trenuj... i zmotywuj Rendzika Wink A sezon będzie Wasz !!!! Smile
Pozdrawiam Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
rendzik




Dołączył: 22 Mar 2008
Posty: 100
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gostynin

PostWysłany: Wto 17:53, 17 Lut 2009    Temat postu:

Jabym pojechał Very Happy ale Wróciłem dość późno do domu jak było widac w poście wysłanym w niedziele:)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum WSKG MTB Team Strona Główna -> Mazovia MTB Marathon Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
Strona 3 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin